wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 15

Ważne info po rozdziałem, przeczytajcie, proszę :) xx
*Perspektywa Harry'ego*

-Ey, ja już będę się zbierał kochani. - oznajmiłem moim przyjaciołom po sms'ie otrzymanym od Stacey. Szykuje się romantyczna kolacja. Już nie mogę się doczekać.
-Już ? Może zadzwoń po Stay, niech do nas dołączy.
-Przepraszam, ale chyba jakaś romantyczna kolacja się szykuje. Zmykam. - pożegnałem się z Lou i El. 


***



-Stacey, skarbie już jestem. - krzyknąłem w progu. -Stay, gdzie jesteś? - spróbowałem ponownie. Nic. Cisza. Odłożyłem kurtkę na wieszak, idąc w stronę salonu, mając nadzieję, że tam ją znajdę.  Po mojej głowię krążyło tysiące myśli. Za chwilę wszystko staje się jasne, no nie do końca wszystko. Zauważam ciało mojej ukochanej, leżące w korytarzu. Po korytarzu i części łazienki, która znajduje się tuż obok rozsmarowana jest krew. Zaczynam wszystkie myśli składać w całość.  Stacey... Krew... Co tu do kurwy nędzy się stało? 

-Stacey ! Kochanie ! Odezwij się, proszę. - łzy goryczy mimowolnie spłynęły po moich rozgrzanych polikach. Sprawdziłem jej puls. Jest. Żyje. Muszę szybko działać. Pierwsza myśl...Zadzwonić do Louis'a. Sam jej nie zawiozę, nie mam siły. Co tutaj się stało ? Dlaczego ona jest postrzelona !?


*Rozmowa Telefoniczna*
-Halo?
-Halo, Lou? -Ta, co jest stary? -Przyjedź do mnie, proszę. -Coś się stało? -Tak, ale jedź już. Szybko. -Okey, będę za 5 minut.
*Koniec Rozmowy*
Byłem kompletnie bez radny. Za nic w świecie nie wiedziałam co mam robić. Było mi tak cholernie przykro, że znów Stay przeze mnie trafi do szpitala. Gdybym wrócił szybciej. Gdybym został w domu i czekał na nią, to by się nie zdarzyło. Podszedłem do ciała mojej dziewczyny. Nie wiem czy oddychała czy nie. Nie miałem na nic siły. Jedyne co potrafiłem zrobic w tym momencie to usiąść i płakać, ale nie. Nie mogę dopuścić do tego aby straciła życie.

*Perspektywa Louisa*
-Harry, jes... - nie dokończyłem. Mój przyjaciel, on... Widziałem jak sprytnie próbuje się uporać z tym, aby zatamować krew? Krew która wyplywala z ciała Stacey. Chwila, co tu do cholery się właściwie wydarzyło? -Lou, odpal auto. Jedziemy do szpitala. - Loczek zauważył moją obecność. Wybiegłem z jego mieszkania udając się do mojego samochodu. Zwinnym ruchem wlozylem kluczyki do stacyjki. Wróciłem z powrotem do domu przyjaciela. Razem zanieslismy postrzeloną dziewczynę na tylne siedzenia mojego Range Rovera. Razem z Hazza zajęliśmy swoje miejsca, po czy gwałtownie odjechałem z jego podwórka. Chłopak nic nie mówił. Był zdenerwowany, wręcz wkurwiony. -Coo się właściwie tam wydarzyło? - spytałam przerywając dolujaca ciszę. -Nie wiem. Lou, kurwa nie wiem. Wszedłem do domu i to.. ją zobaczyłem... - jego oczy momentalnie się zaszklily. Czy ktoś taki jak Harry Styles płacze? Najwidoczniej tak.
***
*Perspektywa Harry'ego*
-Jak to nie wiecie co jej jest, do cholery. Co za popieprzona opieka medyczna jest w tym kraju. - zacząłem się wydzierac. -Panie Styles proszę się uspokoić. -Jak mam się kurwa uspokoić. Jakby tak pan zastał swoją narzeczoną na podłodze całą we krwi. A w szpitalu powiedzieliby, że nie wiedzą co się dzieje. - wydzieralem się. Spojrzałem na Lou, który był w szoku przez to, że powiedziałem ''narzeczona''. Powiedziałem do niego bezglosne ''później Ci wszystko wytłumaczę'', a on tylko skinal w zrozumieniu głową. -Harry, daj spokój. Zaraz się wszystkiego dowiesz. - silna ręką złapała mnie za ramię. Louis. Dobrze, że chociaż mam jego. Usiadłem obok mojego kumpla, próbując się uspokoić. Minęła godzina, dwie. Nadal nic. Mimo że Tomlinson był zmęczony nadal został. Nie opuszczał mnie na krok. -Panie Styles, zapraszam do gabinetu. - Lou lekko klepnal mnie w ramię. I powiedział szeptem ''będzie dobrze''. Poslal mi delikatny uśmiech. Pokazując, że trzyma kciuki. Ahh, co ja bym bez niego zrobil. Szybkim i pewnym siebie krokiem ruszyłem w stronę gabinetu doktora. Zanim się obejrzałem stałem już pod drzwiami. Niepewnie nacisnalem klamke. -Zapraszam. - starszy pan pokazał ręką na krzesło naprzeciw niego. -Chciał mnie pan widzieć? - usiadlem na wcześniej wskazane przez niego miejsce.-Co ze Stacey? Mogę się z nią zobaczyć?
-Uhm. Nie bardzo. Pańska, mmm... partnerka jest w tej chwili na bloku operacyjnym. Trzeba bylo przeprowadzić operację w celu wyjecia kuli z piersi. -Ktoś ją postrzelił? -Najprawdopodobniej. -Zabije gnoja. - wysyczalem przez zaciśnięte zęby. -Czy ta operacja się uda? -Miejmy nadzieję. To wszystko o czym chciałem z panem porozmawiać. Dziękuję. Uścisnął mi dłoń i wyszliśmy z gabinetu.













---------------------------------------------

Hejjjj ♥ Długo czekaliście, wiem przepraszam. Nawaliłam ;x. Tutaj ♥ i na tt będziemy wstawiały info o nowych rozdzaiłach :). Mamy nadzieję, że rozdział przypadnie Wam do gustu. A i przepraszam, za taki zwalony widok połowy rozdziału, ale kopiowany z telefonu, a nie bardzo miałyśmy siłę na przepisywanie go :).
Całusy xx

2 komentarze:

Każdy komentarz to dla nas zachęta do dalszej pracy :)

Szablon by S1K