piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 8

Ten rozdział dedykujemy wszystkim komentującym ! Dziękujemy xxx 

Dziewczyna zaczęła lekko całować moje usta. Spodobało mi się. Zacząłem odwzajemniać jej pocałunki. Wplotła swoje ręce w moje włosy. Po chwili tych naszych czułości wziąłem ją na ręce i poszedłem ku sypialni. Położyłem ją na łóżku. Zaczęła ściągać swoje ubrania. Widząc, że dziewczyna czeka już na mnie szybko zerwałem z siebie spodnie i T-shirt, zostałem w samych bokserkach. Zająłem miejsce obok niej. Chciałem, żeby sama się trochę pomęczyła i ściągnęła je ze mnie. Jej ręka powędrowała na moje udo i się ocknąłem. Chwila... STAY, nie mogę jej tego zrobić! 
- Nie mogę! - krzyknąłem i wyskoczyłem jak oparzony z łóżka.
- Boo...? - spytała
- Bo Stacey - ubierałem się 
- Co Stacey? - udawała głupią
- Stay, to moja dziewczyna. Nie mogę jej tego zrobić. - przetarłem oczy.
-Nie musi się o tym dowiedzieć. - szepnęła mi do ucha robiąc zalotne spojrzenie. To na mnie nie działa.
-Nie, nie i koniec. Nie mogę jej tego zrobić. Nie mogę jej zdradzić ! - powiedziałem stanowczo.
-Myślałam, że jesteś inny...
-Myślałaś. - mruknąłem pod nosem.
-Ale nadal mogę zostać ? - zapytała ubierając się.
-Nie. Przepraszam, ale nie. I lepiej będzie jeśli nie będziemy się widywać, nawet w szpitalu. - chodziłem nerwowo po salonie, do którego właśnie zeszliśmy.
-To co, może mamy sobie wyznaczyć godziny? - prychnęła oburzona.
- Taak, to dobry pomysł. Ja biorę poniedziałek - piątek od 14 do zamknięcia szpitala, a TY te same dni od 9 do 14. Weekendy będę się nią zajmował.
- Pojebało? Nie będę przychodziła w wyznaczonych dniach i godzinach. Przyjdę o której będę chciała. - patrzyła na mnie wściekła.
- Tylko spróbuj, a zniszczę Ci karierę. - zagroziłem jej.
- Tylko spróbuj, a ja też zniszczę Ci karierę. 
- Jesteś wredna... Cholernie wredna
- Nawzajem. Jak mógł mi się podobać taki zgorzkniały typ. - mamrotała pod nosem.
- Słucham? - udawałem, że nie słyszę.
- Nic, nic. 
- Ja Ci się podobam?
- Poprawka, podobałeś. - rzuciła mi kawałek jakiegoś materiału na ręce mi wyszła z domu.
Jakaś dziwna laska. Najpierw pcha mi się do łóżka, a potem udaje jakąś divę. Nie wiem jak Stay może się z nią przyjaźnić...

*Perspektywa Stacey*

- Jak się pani czuje? - spytał mnie doktor.

- Lepiej, dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko.
-Widzę, że ma Pani gościa. Tak więc nie przeszkadzam. - ujrzałam szczupła sylwetkę Harry'ego.
-Cześć skarbie. Jak się masz ? - złożył pocałunek na moim czole.
-Hej. Już lepiej. A jak z Tobą ?
-Ze mną wszystko dobrze, ale teraz chodzi tylko o Ciebie. - głaskał mój policzek.
-Co tam u Lou i Eleanor ?
-W zasadzie to nie wiem. Są jeszcze w Polsce. Lada dzień powinni wrócić. Jak wyjedziesz, ze szpitala to wtedy się z nimi spotkamy.
-Czyli kiedy ? - spytałam.
-Nie wiem. Myślę, że za 2 dni powinni Cię wypuścić. Na pewno będziesz jeszcze pod opieką psychologa, ale będzie dobrze. - patrzył mi głęboko w oczy.
-Dziękuję, że jesteś. - po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
-To ja powinienem dziękować. - starł błędzącą po moim policzku łzę. - Stacey muszę Ci coś powiedzieć, ale obiecaj, że nie będziesz zła. - jego głos spoważniał. 
-Tak, słucham.
-Stay, planuję zakończyć karierę.
-Nie możesz tego zrobić.

*Perspektywa Harry'ego*

-To są na razie plany. To jeszcze nie pewne. - uspakajałem ją.
-Okey, ale wiedz , że jestem temu przeciwna. - ujrzałem w drzwiach Kate.
-Muszę iść. Przyjdę później. - pocałowałem Barbie w czoło.
-Czekaj, Harry ! Co się stało ?
-Później o tym pogadamy. - zmierzyłem wredną blondynkę wzrokiem i opuściłem salę.

--------------------------------------

Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo Was PRZEPRASZAMY, że tak długo nie wstawiałyśmy rozdziału. Dziękujemy za wszystkie wyświetlenia i komentarze :)) xx. Jedna z nas teraz wyjeżdża, ale druga postara sie wstawić przynajmniej 2 rozdziały :* #Kochamyy #Was <3

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 7

 Ten rozdział dedykujemy dla Wiktorii i Klaudii w podziękowaniu za miłe komentarze :)x



Dojeżdżając do mojej villi zobaczyłem radiowóz. Wystraszyłem się, ale spokojnie zatrzymałem auto i z niego wysiadłem.
-Witam Panie Styles. - zaczepił mnie krępej budowy policjant.
-Dzień Dobry ...
-Wie Pan w jakiej sprawie tu jesteśmy ?
-Nie. Mógłby mnie Pan oświecić ? - z radiowozu wysiadł facet, któremu dziś ukradłem rower.
-A teraz się Pan domyśla ?
-Może.
-Jest Pan oskarżony o kradzież roweru i lekkie uszkodzenie ciała.
-Aaa, a o to chodzi. - udawałem głupiego.
-Zapraszam do samochodu. Pojedziemy na komisariat.
-Kiedy ja się nigdzie nie wybieram.
-Proszę sobie ze mną nie pogrywać !
-Nie możemy załatwić tego w inny sposób ?
-Niby jaki ? - obaj obserwowali mnie uważnie.
-Ja oddam temu Panu za rower i dam na opatrunek ...
-To się nazywa przekupstwem !
-Zasadniczo tak, ale co o tym myśli poszkodowany ? - spojrzałem pytająco na szatyna.
-Może być, ale to nie będzie mała suma... - uśmiechnął się szyderczo.
-Ile?
- Myślę, że 10 tysięcy dolarów powinno wystarczyć 
- Nie za dużo jak za stary rower i klika obdrapań?
- No chyba, że woli Pan stracić fanów i zapewnić sobie kilka tygodni, a może nawet miesięcy chodzenia po sądach. Może jeszcze areszt? 
- Niech będzie. - wyjąłem z portfela sumę pieniędzy.
- Wiedziałem, że z Pana równy gość. 
- Opuśćcie już teraz moją posesję. 
- Tylko, żeby nikt się nie dowiedział o tym co tu zaszło! - rzekł policjant i oboje odjechali. 
Gościu porządnie mnie wkurzył. Za jakiś cholerny, stary rower on chciał tyle kasy? Poszedłem się wykąpać, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Kto to może być o tej porze?
- Cześć Harry. - otworzyłem drzwi.
- Hej Kate. Wejdź. 
- Dzięki. - zdjęła buty i kurtkę.
- Co Cię do mnie sprowadza? 
- Mam strasznie daleko do domu, a nie wzięłam kasy na TAXI. Przenocujesz mnie?
- Nie ma problemu, pewnie!
- Jesteś kochany, dzięki! - pocałowała mnie w policzek.
- Jesteś może głodna ?
- Raczej  nie, dieta. Za to po całym dniu wrażeń chętnie bym się napiła. 
- Dobrze. Może być Whisky?
- Super. - polałem jej trunku - Nie napijesz się ze mną?
- A z resztą,  co mi tam. - wziąłem drugie szkło. - Jak Stay?
- Kiedy wychodziłam spała. Była bardzo zmęczona tym całym dniem. Nie dziwię się jej.
-No tak, masz rację. 
-Jak tam Twoja kariera ? - spytała po niezręcznej ciszy.
-Słabo, myślę o jej zakończeniu.
-Nie ! Nie możesz. Masz świetny talent. - zaniepokoiła się.
-Kiedy na koncertach nawet połowa miejsc się nie zapełnia. Nie widzę już sensu. Wypaliłem się.
-No trudno. Zrobisz jak uważasz. A co na to Stacey ?
-Jeszcze jej o tym nie mówiłem.
-Rozumiem. - upuściła telefon.
-Podniosę ! - krzyknęliśmy jednocześnie.
Nasze ręce dotknęły się, a twarze znalazły milimetry od siebie. To bardzo niezręczna chwila.

------------------------------------
Ten rozdział troszkę nie wyszedł :/ Z różnych, niewyjaśnionych powodów :) Dziękujemy za wszystkie komentarze i wyświetlenia. Liczymy na coraz większe zainteresowanie naszym opowiadaniem. Mamy również pytanie : Myślimy o założeniu następnego bloga. Chcemy znać waszą opinię czy warto zaczynać coś nowego. Jednak od razu uprzedzamy, że zaczęłybyśmy pisać gdzieś po 15 rozdziale tutaj. Piszcie poniżej co o tym myślicie ! :)
Kochamy Was ! <3 






czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 6

-A jak myślisz ? To chyba oczywiste, że w takiej sytuacji jej nie zostawię.
-Masz szczęście. - mruknęła.
-Mówiłaś coś ? - spojrzałem na nią pytającym wzrokiem.
-Nie, nie.
-Mogą państwo opuścić salę ? - do pomieszczenia wszedł lekarz w białym kitlu. Kate posłusznie wyszła.
-Wolę zostać. - lekko dotknąłem dłoni Stacey.
-Ja jednak wolę, żeby Pan wyszedł. - spojrzałem wrogo na lekarza i opuściłem pokój.

***

-Proszę jechać do domu. Pańska partnerka znowu zasnęła, powinna odpocząć. - powiedział do mnie doktor, kiedy chciałem wejść do pomieszczenia. Cofnąłem się i ruszyłem w stronę wyjścia ze szpitala, zamawiając TAXI.
-Hazz, gdzie idziesz ? - krzyknęła za mną Kate.
-Jadę po rzeczy dla Stay. Niedługo wrócę. - odpowiedziałem po czym wsiadłem do taksówki.
Wsłuchiwałem się w radio, w którym ciągle spekulowali o mnie i Stacey. Taa, wiadomości się szybko rozchodzą. Bredzili coś w stylu : ,,Dlaczego Harry Styles, sławny solista do tego dopuścił ? Jak mógł tak zaniedbać swoją partnerkę ? '' Te zasrane media działają mi na nerwy od początku. Wysiadłem pod domem, a tam czekała na mnie spora grupa dziennikarzy. Sprytnie przecisnąłem się przez tłum ignorując wszystkie obelgi i pytania. Po dostaniu się do domu od razu zadzwoniłem na policję. Błyskawicznie zainterweniowali i ogarnęli całą sprawę. Zapakowałem najpotrzebniejsze rzeczy dla mojej księżniczki i ruszyłem do mojego samochodu. Zajechałem do Nialla, brata Stay.
-Hej, możemy pogadać ? - powiedziałem.
-Cześć. Pewnie, wejdź. - przekroczyłem próg domu Horana.
-Nie wiem jak Ci to powiedzieć.
-Wal śmiało. - powiedział z uśmiechem jak zawsze.
-Stay jest w szpitalu. 
-Jak to ? W szpitalu ?! Co ona znowu odpieprzyła ? Dopiero co dobrze się bawiła na imprezie, a teraz co ? - uśmiech znikł mu z twarzy.
-Jakiej imprezie ? Dobra, pogadamy o tym później. Wracając do tematu. Stacey się pocięła, przeze mnie. - przełknąłem głośno ślinę.
-W jakim szpitalu jest ? - nerwowo chodził po salonie.
-W tym na obrzeżach Londynu.
-Jadę tam.
-Czekaj. Ja właśnie do niej jadę. Podwiozę Cię
-Okey, dzięki. - ubrał kurtkę i wsunął buty.
Oboje szybko wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do Stacey.

***

-Stay, skarbie. Jak się czujesz ? - patrzyłem w otwierające się oczy Barbie.
-Lepiej, już lepiej. - powiedziała cichutko uśmiechając się lekko w stronę swojego brata.
-Dlaczego to zrobiłaś ? - nerwowo bawiłem się jej palcami.
-Harry, ja Cię za bardzo kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Ja, ja ... Cię potrzebuję. -  czułem jak po moim policzku zaczynały spływać kolejno łzy.
Mocno ścisnąłem jej dłoń i zamknąłem oczy. Czułem jak na nasze nadgarstki spływają nasze wspólne łzy. Uniosłem jej słoń ku górze i ucałowałem ją. Mimowolny uśmiech wkradł się na jej twarz. Wiedziałem, że była zmęczona. Niby nie spała od 30 minut, ale po takich przejściach zmęczenie szybko dopada człowieka. Pocałowałem jej czoło i wyszedłem z blondynem z sali. Odwiozłem go do domu, a później pojechałem do swojego królestwa. Niestety, bez mojej księżniczki.

--------------------------------------
Kochani ! Bardzo wam dziękujemy za tyle wyświetleń i komentarzy. Każda opinia się dla nas liczy, a czytając komy czasem i łezka się w oku zakręci. Jest nam bardzo miło, że rozdziały się podobają, jednak każda uwaga jest na wagę złota :) Następny powinien się pojawić w sobotę, specjalnie dla was. Do zobaczenia kochani ;*
 

 

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 5

*Perspektywa Kate*

Stay leżała w wannie, z której prawie wylewała się woda, czerwona woda. Jej ciało było blade. Na rękach wyraźnie było widać ślady pocięcia. Układały się one w napis ,,Harry'' na lewej ręcę oraz w wyraz ,,Forever'' na prawej.
To straszne widzieć swoją przyjaciółkę w takim stanie. Boże, a jak ona nie żyję ?! Dzwonię na pogotowie. Nie ma czasu !

*Perspektywa Harry'ego*

Nie powinienem prowadzić po spożyciu alkoholu, ale strasznie boję się o moją Barbie. Co jej się mogło stać ? Ktoś jej zrobił krzywdę ? Zgwałcił ? Wzięła za dużo prochów i jest nieprzytomna ? Tysiące myśli przechodziły mi przed moimi oczami, kiedy nagle ujrzałem drzewo...przede mną...już za późno...Czuję wielki ból mojej głowy. Chwilowe sparaliżowanie i nagle ostre światło docierające do moich tęczówek.
-Proszę Pana. Halo ?!
-Ym...Stay ! Ja tam muszę być !
-Może mieć Pan wstrząs mózgu. Już dzwonię po pogotowie.
-Nigdzie nie dzwoń. Ja muszę iść.
-Niech Pan siada, spokojnie.
-To se tutaj usiądź i przypilnuj mi auta !
-Ale, ale...
-Ja mam ważniejsze sprawy !
Lekko otumaniony, szybkim krokiem ruszyłem w kierunku mieszkania Kate. To jakieś 10 minut stąd. Za długo. Stacey nie może tyle czekać. Widzę mężczyznę na rowerze. Teraz mi przyda się bardziej ten pojazd niż mu.
-Przepraszam ! - krzyknąłem zwalając faceta z roweru.
-Oddawaj ! Dzwonię na policję ! - zignorowałem to i wystrzeliłem jak z procy.

***

Drzwi od mieszkania były otwarte. Ze środka słyszałem głosy.
-Przeżyje ?
-Musimy ją zabrać do szpitala.
-Kate ! Co tu się stało ? - wparowałem do mieszkania.
-Ona, ona się pocięła. Przez Ciebie. - powiedziała ze spuszczoną głową.
-Przez mnie ? To pewnie te narkotyki !
-A te napisy na jej rękach ? Nic nie znaczą ? - podniosła ton.
-Co ? Jakie napisy ?
-,,Wytatuowała'' sobie Twoje imię i forever !
-O Boże. To moja wina ! To moja cholerna wina ! - łzy mimowolnie zaczęły mi spływać po policzkach.
-Musimy już jechać. - oświadczył lekarz.
-Jadę z Wami ! Nie mogę jej teraz zostawić.
Wsiadłem do ambulansu i złapałem moją Barbie za rękę. Jest taka śliczna, a taka głupia. Co jej to dało ? Chciała mnie wkurzyć czy poprostu ze sobą skończyć ?

*Wspomnienie*

Nalałam do wanny gorącej wody. Zdjęłam ubranie i zanurzyłam się w krainie rozkoszy. Hymm, pilnik do paznokci. To mogłoby zakończyć wszystkie moje zmartwienia. Nie byłoby tego dziecka, o ile w ogóle jest. Harry mógłby o mnie zapomnieć. Nigdy więcej nie wzięłabym narkotyków. Tak, to dobry pomysł. Chwyciłam za zielony pilniczek i zaczęłam ,,grawerować'' na swoich rękach napis : ,,Harry Forever''. Niech to będzie moje pożegnanie z nim. Boli, ale się nie poddam. Krew zaczęła sonczyć się z moich ran, a woda zaczerwieniać.
-Żegnaj świecie. - szepnęłam i straciłam świadomość.


Wreszcie mogę wejść do Barbie. Jest taka blada. Na rękach założyli jej bandaże. Widać na nich krople krwi, ale to już raczej jakieś zasuszki.
-Barbie, dlaczego to zrobiłaś ?
-Na pewno Ci to wytłumaczy jak już wróci jej świadomość. - Kate weszła do pomieszczenia.
-Jak mogłaś do tego dopuścić ?
-Ja ? Może miałam jej zabronić kąpieli ?
-No nie, ale ile była w tej łazience ? Godzinę ?
-No tak około dwóch... - schowała twarz w dłonie.
-Toż nikt normalny nie siedzi tyle w wannie ! - musiałem się na kimś rozładować.
-Nie krzycz na mnie ! To nie moja wina przecież !
-Przepraszam. Nie chciałem.
-Pozwolisz jej wrócić do domu po wyjściu ze szpitala ?

---------------------------------------
Hejo ;3 Liczymy teraz na 6-7 komentarzy :) Do zobaczenia w piątek ( albo w inny dzień :/ )miśki ;* 
 
 

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 4

-To tak. Wczoraj pokłóciłam się  z Harry'm o to ,na którym jestem miejscu w jego życiu. Bardzo mnie wkurzył, więc zabrałam torebkę i wyszłam z domu. Poszłam do pobliskiego baru. Tańczyłam z kilkoma facetami, byłam już kompletnie pijana, więc nie za bardzo pamiętam  z kim i jak tańczyłam. W pewnym momencie Niall mnie zobaczył. Wyprowadził mnie z baru i zaczął mnie ochrzanaiać, lecz szybko odpuścił. Potem znów wróciłam do tego lokalu. Wdałam się w miłą pogawędkę z przystojnym barmanem, który wcześniej przetrzymał mi drinka. Chwilę później zaczęło mi się strasznie kręcić w głowie i zemdlałam.
Rano obudziłam się całkiem goła, owinięta w jakiś kocyk. Jakaś blondynka weszła do pomieszczenia i dała mi prochy wraz z numerem do jej kumpla, chłopaka, nie wiem dokładnie kogo, jakbym chciała więcej. Myślałam, że nie będzie mi potrzebny ten numer, ale ...
-Jak to myślałaś ?! - przerwała mi Kate.
-No bo jak wróciłam do domu to nie mogłam już wytrzymać i zadzwoniłam do tego gościa. Spotkałam się z nim i kupiłam więcej. Harry'emu powiedziałam, że to dla koleżanki, ale on jest za spostrzegawczy. Jak szłam do Ciebie to zauważył  ... Moje oczy !!! I wszystkiego się domyślił. Powiedział, że mam nie wracać do domu dopóki z tym nie skończę. - wypowiedziałam te słowa ze łzami w oczach.
-Czekaj, czekaj. Ten barman trzymał Ci drinka ?! Znałaś go wcześniej ? - dopytywała.
-Nie...Czemu pytasz ?
-Stay ! Ty idiotko ! Nie pomyślałaś, że on mógł Ci czegoś dosypać ? Nie wspominając już o tym co robił z Tobą w nocy. Może jesteś w ciąży ? A co do tej laski do dlaczego to od niej wzięłaś ?
-Mówiła, że po tym mi będzie lepiej.
-Mówiła ... Wracając do Harry'ego. Wiesz, że on jest spokojny, ale do czasu. Stacey. Co Ty sobie wyobrażałaś ? Przecież bardzo dobrze wiedziałaś, że będzie wściekły.
-Wtedy sama byłam zła i chciałam zrobić coś co go ostro wkurzy.
-Ja wszystko rozumiem, ale narkotyki ? Przez jedną głupią kłótnię bierzesz prochy ?!
-Kate proszę ... Nie dobijaj już mnie. - wtuliłam się w przyjaciółkę. 
Łzy znowu zaczęły mi napływać do oczu. Chciałam go wkurzyć i na czym się skończyło ? Że nawet nie mam gdzie mieszkać ! Żałuję tego, tak cholernie żałuję.

*Perspektywa Harry'ego*

Byłem na nią wściekły. Pierwszy raz mnie tak wkurzyła. Nie wiedziałem co mam zrobić. Z jednej strony bardzo ją kocham, a z drugiej już nawet nie mogę na nią patrzeć! Musiałem się komuś wygadać. Postanowiłem, że zadzwonię do swojego najlepszego przyjaciela, Louisa.

*Rozmowa telefoniczna*

-Siema. - odebrał telefon.
-Cześć. Możesz do mnie przyjechać ?
-Kiedy ?
-Teraz, zaraz.
-Przepraszam, ale nie mogę. Jeszcze nie wróciliśmy z El do Londynu. Jesteśmy nadal w Polsce.
-Mieliście wczoraj wrócić !!!
-Wiem, ale przebukowaliśmy bilety, żeby jeszcze trochę zwiedzić. Sorki.
-Trudno. Cześć.
-Narka.

*Koniec rozmowy telefonicznej*

Akurat wtedy kiedy go potrzebuję, to on za granicą sobie siedzi ! Muszę to z siebie wyrzucić. Zdecydowałem, że najlepiej będzie się teraz upić.

*Perspektywa Kate*

-Naprawdę mogę u Ciebie zostać ?
-Tak, oczywiście.
-A mogę się wykąpać ?
-Pewnie, tu masz ręcznik. - wyjęłam przedmiot z szafki i podałam przyjaciółce.
Minęła godzina, dwie a ona nadal nie wyszła. Pukałam, pukałam nadal nic. Postanowiłam, że tam wejdę. To co tam zobaczyłam, było nie do opisania. Błyskawicznie wykręciłam numer do Hazzy.

*Rozmowa telefoniczna*

-Harry przyjedź tu szybko ! Stay, ona ...
-Jadę !

*Koniec rozmowy telefonicznej*

*Perspektywa Harry'ego*

Właśnie dopijałem drugie piwo, gdy zadzwoniła do mnie Kate. Szybko ubrałem buty i do niej pojechałem. Bałem się, że na zawsze stracę moją Barbie.

-----------------------------------
Prosimy o 6 komentarzy i w pon. NEXXXT :D xxx
 
      

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 3

Zobaczyłam mężczyznę ubranego na czarno, opartego o drzewo. Palił papierosa. Obok jego nogi leżała ciemnoniebieska torba z napisem ,,adidas''. Podeszłam bliżej, zauważył mnie. Skinął na mnie głową na znak, żebym się przybliżyła.
-Ta od Pezz ? - zapytał nudzony.
-Taaaak. - zająkałam się.
-Przyniosłaś forsę ? - zgasił fajkę.
-Tak. Równo tysiąc. - dziwnie się czuję.
-Super. Weź torbę. - uważnie się rozglądał.
-Dzięki.
-A teraz kasa.
-Proszę. - podałam mu wiązkę pieniędzy.
-Dyskretniej na przyszłość !
-Myślę, że to pierwszy i ostatni raz.
-Hah, na pewno. - uśmiechnął się szyderczo.
-To ja już pójdę. - odwróciłam się.
-Dokładne namiary na mnie i na Perrie masz w torbie. Do następnego !
-Ummm, dzięki. Cześć...
-Zayn, jestem Zayn.
-Okey, dobrze wiedzieć.
Ruszyłam w stronę domu. Cały czas czułam się bacznie obserwowana, chociaż nikogo nie widziałam. Usiadłam na ławce i postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki.
*Rozmowa telefoniczna*
-Hej Kate !
-Hejo.
-Muszę się komuś wygadać. Możemy się spotkać ? 
-Dzisiaj jestem wolna, więc tak.
-Świetnie. To może za 15 minut u Ciebie ?
-Nie, teraz akurat nie. Może być o 18 ?
-Okey...Będę. Do zoba !
-Hej, pa.
*Koniec rozmowy*
Kurczę. Gdzie ja teraz to zaniosę ? Nie mogę pojawić się tą torbą w domu, bo Hazz się zorientuje, że to nie dla koleżanki.
-Witaj Barbie. - co on tu robi ?!
-Hazz ? Jak mnie znalazłeś ?
-Byłem z Tobą cały czas.
-Śledziłeś mnie ?! Jak możesz ?
-Myślałaś, że pozwolę Ci się spotkać z jakimś czarnym typkiem ? A jakby Ci coś zrobił ?
-Był miły. Szybko dostałam to o co prosiłam.
-Świetnie. Gdzie mieszka ta koleżanka ?
-Jaka koleżanka ?
-No ta dla, której to kupiłaś. - jego wzrok dokładnie się we mnie wpatrywał.
-Umm, przed chwilką z nią rozmawiałam. Może dopiero o 18. - słabo mi idzie kłamanie.
-Mówiłaś, że jest chora.
-Bo jest.
-To co ma tak ważnego do roboty ?
-Rodzina ją odwiedziła, tak rodzina. - zakręciło mi się w głowie.
-Stay, wszystko okey ?
-Chcę już do domu.
-Oczywiście. Auto mam niedaleko.
***
Zostawiłam torbę z łazience i poszłam położyć się do łóżka. Tak chcę już je zażyć. Czuję taką wielką potrzebę. Jak jakaś narkomanka !
-Kochanie jadę do sklepu po zakupy. Będę za godzinkę.
-Okey. Kup jakieś warzywa i wodę.
-Dobrze. Trzymaj się.
Nie dam rady. Teraz jak jestem sama w domu muszę trochę wciągnąć. Weszłam do łazienki i wyjęłam z torby jeden z kilki pakunków. Otworzyłam foliowe opakowanie. Zawartość była gotowa do ,,spożycia''. Wciągnęłam wszystko. Czułam jak moja głowa robi się taka lekka. Wszystkie problemy odpłynęły. Położyłam się do łóżka.
***
-Stay, kochanie ?
-Hę ?
-Zdrzemnęłaś się. Jest już 17. Nie musisz przypadkiem iść do tej znajomej ? - spytał opiekuńczo Harry.
-Ojejku. Muszę ! - wyskoczyłam z łóżka. Poleciałam do łazienki. Spięłam włosy w kucyk. Zrobiłam lekki makijaż i ubrałam dres. Kurczę mam nadzieję, że Hazz nie przyjrzy się moim oczom. Po nich widać, że brałam.
-To ja już lecę. Postaram się wrócić szybko. - schyliłam głowę.
-Zaczekaj. - podniósł mój podbródek i ucałował moje usta delikatnie.
-To było miłe. Pa pa.
-Stay. Twoje...twoje oczy.
-Źle umalowane ? - oby dał się zmylić.
-Ty brałaś !
-Nie no coś Ty. - uśmiechnęłam się sztucznie.
-Mówiłem Ci kiedyś, że toleruję wszystko, ale nie narkotyki ! - jego oczy przepełniła złość.
-No, ale to mój pierwszy i ostatni raz.
-Nie wiem czy mogę ufać narkomance. Idź stąd i nie wracaj póki nie skończysz z tym gównem.
-Nie możesz mi tego zrobić. Ja Cię kocham. - pierwsza łza spłynęła po moim poliku.
-Ja Ciebie też, ale tego nie będę tolerował.
Opuściłam dom całkiem przybita. Te cholerne narkotyki psują wszystko !
***
-No to opowiadaj. Co Cię gryzie ? - spytała opiekuńczo Kate.

-------------------------------------
Liczymy na 5 komentarzy. Większa ilość też będzie miła. :)            
    

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 2

Rano obudziłam się całkiem goła, owinięta w jakiś koc. Miejsce w, którym się znajdowałam przypominało magazyn jakiegoś lokalu. Moje ubrania leżały rozrzucone po całym pomieszczeniu. Szybko je pozbierałam i ubrałam się. Usłyszałam skrzyp otwierających się drzwi. Jakaś blondynka
weszła do magazynu.
- A co Ty tu... - spojrzała na mnie.
- Ja sama nie wiem. Strasznie boli mnie głowa - przerwałam jej.
- Mam na to lekarstwo. Trzymaj - wyjęła z kieszeni małe opakowanie.
- To prochy? 
- Nie ważne co to jest, ważne że pomaga - namawiała mnie.
- Z tego co wiem to nawet po jednym razie chce się więcej. - bawiłam się woreczkiem otrzymanym od dziewczyny.
- Ale pomaga! - przekonała mnie.
Ostrożnie rozpakowałam woreczek i wciągnęłam jego zawartość. Od razu poczułam wewnętrzną ulgę. 
- Jak będziesz chciała więcej to zadzwoń do niego - wręczyła mi karteczkę z namiarami do jakiegoś gościa. - Powiedz, że masz numer od Perrie, będzie wiedział o kogo chodzi. 
- Dzięki - schowałam wizytówkę do kieszeni.
- Jak chcesz coś zjeść to przyjdź do lokalu obok - powiedziała uśmiechnięta.
- Dziękuję, ale muszę wracać - ubrałam płaszcz.
- Okey, miło było mi Cię poznać.
- Mi również - uśmiechnęłam się i wyszłam z budynku
                  ***
- Stay, gdzie Ty byłaś? - rozwścieczony Harry ,,zaatakował'' mnie w progu drzwi.
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć - zaczęłam zdejmować buty i płaszcz.
- Muszę - złapał mnie za rękę i zaciągnął do salonu. - A teraz mów jak na spowiedzi, gdzie byłaś?
- Wystarczy Ci, że powiem że się dobrze bawiłam? - jego wzrok mnie zabijał
- Nie, nie wystarczy. - zdenerwował się - Co Ty do jasnej cholery robiłaś całą noc?
Wstałam z kanapy i ruszyłam ku łazience. Wyję.łam telefon i odnalazłam karteczkę od tajemniczej blondynki. Wybrałam numer i już po chwili usłyszałam gruby głos po drugiej stronie słuchawki. 
*Rozmowa telefoniczna*
- Słucham
- Um, cześć. Poleciła mi Ciebie Perrie.
- Świetnie! Czego potrzebujesz?
- Czegoś mocnego, na uspokojenie.
- Posiadam. Za 30 minut bądź w parku na rozdrożach. Przynieś tysiaka.
- Dobrze, będę.
*Koniec rozmowy*
,, No to lipa. Nie pohamowałam się i zadzwoniłam. To pierwszy i ostatni raz. Nie mogę się pogrążyć'' - mamrotałam sama do siebie. 
Wyszłam z łazienki i od razu napotkałam wściekłe tęczówki Hazzy.
- Słyszałem Waszą rozmowę. 
- I co z tego?
- Narkotyki? Czy Ty jesteś normalna?
- Ale to nie dla mnie. Dlaa ymm, koleżanki - jąkałam się
- Ja mam Ci w to uwierzyć?
- A czemu nie?
- A ta koleżanka nie może sama tego kupić?
- Nie, jest chora - kłamałam jak najęta.
- Yhy, a kasa?
- Wezmę ze skrzyneczki. Ona odda...
- Mam nadzieję. 
Chyba uwierzył. Ubrałam się w legginsy i T-shirt. Spięłam włosy i zrobiła lekki makijaż. Założyłam buty i płaszcz i wyszłam z domu. Po 10 minutach szybkiego spaceru po Londynie dotarłam do parku. 

---------------------------------------------

Siema, siema ;*. Dziękujemy za tamte komentarze <33 8 komentarzy i w poniedziałek pojawi się next ;* #LostOfLove :) xx



środa, 5 lutego 2014

Uwaga !

Uruchomiłyśmy aska, twittera i e-mail.
Widnieją one po prawej stronie w zakładce ,,kontakt''.
Jeżeli macie jakieś pytanie to prosimy pisać ! Postaramy się odpowiadać. : ) xxx
+ DZIĘKUJEMY ZA KOMENTARZE ! <3 Love' ya <3
H & T

Rozdział 1

Przerzucając kolejną kartkę z albumu poczułam na swoich ramionach ciepłe dłonie. To chyba Harry.
-Cześć kochanie. - uśmiechnął się promiennie.
-Hej słonko. - ucałowałam go w policzek. - Jak tam trasa ?
-Nie sprzedała się nawet połowa biletów. - w jego tęczówkach było widać smutek.
-Nie przejmuj się, koncerty to nie wszystko.
-Stay, muzyka to całe moje życie. Nie mów tak.
-Są jeszcze inne wartości w życiu, na przykład rodzina czy znajomi. - zaczęłam się denerwować.
-Kochanie ja o tym bardzo dobrze wiem, ale muzyka zawsze będzie dla mnie na pierwszym miejscu. - powiedział łagodnie.
-Słucham ? Na pierwszym miejscu ? A ja to co ? - zagotowałam się.
-A Ty z nią remisujesz.
-Teraz mówisz to, żeby mnie tylko uspokoić. - wyszłam z siebie.
-Nie prawda, nie mów tak Barbie. - mrugnął zadziornie.
-O nie, teraz to przegiąłeś ! Nienawidzę tego przezwiska.
Zarzuciłam na siebie płaszcz i wybiegłam z domu. Jedyne miejsce gdzie mogę ochłonąć to pobliski klub nocny. 
-Wracaj ! - usłyszałam krzyk Hazzy, lecz zignorowałam go.

***

-Whisky proszę. - uśmiechnęłam się szykownie do przystojnego barmana.
-Co taka lala robi o tak późnej godzinie w barze ?
-Jak to bywa chcę się napić. - prychnęłam do mężczyzny.
-Oto pani zamówienie.
Szkło opróżniłam niemal błyskawicznie. Zamawiałam następne kolejki, aż wreszcie udałam się na parkiet pozostawiając trunek na ladzie.
-Zatańczysz ? - spytał mnie jakiś rudzielec.
-Pewnie.
Zabawa po pijanemu mija naprawdę szybko. Obracało mnie już około siedmiu facetów, kiedy moim oczom ukazał się Niall. Mój brat nie wyglądał na zadowolonego. Chwycił mnie za rękę i wyprowadził z budynku.
-Co Ty wyprawiasz ?
-Bawię się, a Ty ?
-Toż Ty jesteś meega nawalona !!! Zawiozę Cię do domu.
-Nie ma mowy.
-Pfff. Rób co chcesz. To Twoje zasrane życie !
-I dobrze ! - wróciłam do baru.
-Przetrzymałem Twojego drinka. Trzymaj !
-Miło z Twojej strony.
Wypiłam alkohol i zaczęłam prowadzić pogawedkę z barmanem.
-Jak się nazywasz ?
-Jestem Stacey. A na Ciebie jak mówią ?
-Liam, miło mi. Masz kogoś ?
-Mam, ale lepiej o tym nie gadać. A Ty ?
-Jestem wolny. W takiej pracy nie pasuje być zajętym.
-Haha, masz rację. Umm, strasznie kręci mi się w głowie.
-Masz, napij się wody.
-Nie, to nic nie da.
Nagle wszystko przed moimi oczami znikło. Poczułam jak całe moje ciało drętwieje. Zemdlałam.
      
-----------------------------------
To jest pierwszy rozdział. Liczymy na komentarze ze szczerymi opiniami. Jak będą chociaż 3 komentarze to w piątek pojawi się next : )
 
 

 

Bohaterowie

Harry Styles (22). Wysoki brunet o zielonych oczach. Prowadzi solową karierę. Jest bardzo łagodny i opiekuńczy.







 Stacey Horan (20). Wysoka, ciemna blondynka o niebieskich oczach. Jest modelką. Jej brat to Niall Horan. Przyjaciele mówią na nią Stay, a chłopak Barbie. Jest wybuchowa, szybko się denerwuje.


Niall Horan (22). Średniego wzrostu, blondyn o niebieskich oczach. Brat Stacey. Jest opiekuńczy i łatwowierny.

Louis Tomlinson (23). Wysoki brunet o niebieskich oczach. Piłkarz. Najlepszy przyjaciel Hazzy. Jest pomocny i zawsze służy dobrą radą.

 Kate Dunst (20). Wysoka blondynka o niebieskich oczach. Przyjaciółka Stacey. Jest modelką. Wyróżnia się poczuciem humoru.

  Liam Payne (24). Brunet o piwnych oczach. Jest niegrzecznym barmanem.
  Zayn Malik (22). Brunet o brązowych oczach. Chłopak Perrie. Prowadzi czarne interesy. Wydaje się groźny, ale taki nie jest. 

Perrie Edwards (21). Niebieskooka, farbowana blondynka. Dziewczyna Zayna. Pomaga mu w jego interesach. Jest przyjacielska.           
Eleanor Calder (22). Wysoka brunetka o brązowych oczach. Dziewczyna Louisa. Jest miła.
Danielle Peazer (23). Wysoka brunetka. Zajmuje się tańcem. Jest tajemnicza.











Uwaga !!! Mogą pojawić się też inne osoby.
Szablon by S1K